KSENOFONT
Z łaski Bożej
Prawosławny Biskup
Eparchii Raszko-Prizreńskiej
na WYGNANIU
Wszystkim kapłanom, mnichom, mniszkom oraz
prawowiernym synom i córkom Serbskiej Cerkwi Prawosławnej,
w Ojczyźnie i w diasporze, przesyłamy
wszechradosne chrześcijańskie pozdrowienie:
POKÓJ BOŻY! CHRYSTUS SIĘ NARODZIŁ!
Chodźcie, zobaczmy, o wierni, gdzie się narodził Chrystus,
idźmy i dalej, dokąd podąża gwiazda z mędrcami,
wschodnimi królami. Temu, Któremu aniołowie
nieustannie tam śpiewają, pasterze grają teraz dostojną
pieśń, mówiąc: „Chwała na wysokości Temu, który narodził się
w jaskini z Dziewicy i Bogurodzicy, w Betlejem Judzkim”.
(siedalen po polijeleju, na jutrzni Bożego Narodzenia)
W to cudowne święto, bracia i siostry, nasze dzieci duchowe, jaką najpiększniejszą pieśń, jaki hymn i pochwałę wybierzemy? – aby opiewać tę tajemnicę pobożności, o której mówi Apostoł Paweł: Bóg się objawił w ciele. Wszystko jest piękne, wszystko jest zachwycające, wszystko jest cudowne, gdyż: „Dziewica dzisiaj rodzi Przedwiecznego…”, Jeden z Trójcy staje się jednym z nas, staje się tym, czym nie był – człowiekiem, a jednocześnie, tak jak odwiecznie i aż do końca czasów i na całą wieczność – nie przestaje być Tym, Który Jest.
Jaką więc mamy wybrać pieśń duchową jako najpiękniejszą pieśń wysławiającą to cudowne Święto, jaki mamy dar, jako stworzenie, przynieść Stwórcy, Który przynosi nam Samego Siebie? Każdy ze swojej skarbnicy wynosi to, co ma najpiękniejszego i najlepszego, pytając: cóż Ci przyniesiemy, o Chryste? Bowiem każde stworzenie, które przez Ciebie powstało, przynosi ci dziękczynienie: aniołowie – pieśń; niebiosa – gwiazdę; mędrcy – dary; pasterze – cud; ziemia – jaskinię; pustynia – żłobek, a my – Matkę Dziewicę… – tak śpiewamy na wieczerni Bożego Narodzenia.
W zimnej jaskini betlejemskiej, powite w pieluchy i położone na słomie, czeka na nas, bracia i siostry, Boże Dziecię, abyśmy i my przynieśli mu dary w tę świętą noc Jego narodzenia. Wiemy, jako wezwani przez Chrystusa i w Chrystusie, wraz z Apostołem Pawłem, że niewielu tu „mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych…” (1 Kor 1, 26); a od Piotra słyszeliśmy: „srebra i złota nie mam; lecz co mam, to ci daję…” (Dz 3, 6). Dlatego ani Chrystus, ani Jego Cerkiew nie oczekuje od nas srebra ni złota, ale oczekuje tego, co jest dla Chrystusa miłe i przyjemne – by mógł zajrzeć w serca nasze i dusze nasze i znaleźć w nich dla Siebie, wraz z Ojcem i Duchem, czyste, miłe, aromatyczne i ciepłe mieszkanie. Żeby Jemu, betlejemskiemu Bożemu Dzięcięciu, było w nas cieplej i milej, niż w zimnej betlejemskiej jaskini.
Dlatego, tak, jak od starożytności ustanowiła to Święta Cerkiew, przygotowywaliśmy się, każdy wedle swoich sił i błogosławieństwa Świętej Cerkwi, postem i modlitwą, aby dom duszy naszej był gotowy i czysty w ten wielki dzień, w to wielkie święto. Dlatego też widać radość święta na twarzach was wszystkich, a szczególnie naszych miłych dzieciątek, które symbolizując przyjście naszego najmilszego Gościa same czekają i radują się z małego Bożego Braciszka, jaki staje się jednym z nich, staje się ich współbratem w ciele, żeby tak ich, jak i nas usynowić i uczynić bogami wedle Bożej błagodati i usynowienia.
I dlatego nie jest możliwe, aby ludzkimi słowami i ludzkim rozumem wypowiedzieć całą radość i całą chwałę, należną Bogu, który stał się człowiekiem. Jednak będąc ludźmi czyniliśmy i czynimy wszystko, co do nas należy, aby takiemu cudownemu Bogu, Któremu jedynemu należna jest chwała i ofiara serc i ust, odpowiedzieć chociażby w najmniejszym stopniu i dlatego, pamiętając, iż sługami nieużytecznymi jesteśmy, śpiewamy, radujemy się, poprawiamy się, przygotowujemy do przyniesienia „Twojego od Twoich”, by potem móc się wzajemnie pozdrawiać, składać sobie życzenia, mówiąc z radością: CHRYSTUS SIĘ NARODZIŁ!
Tylko w taki sposób i tylko taki pokój – nie pokój od ludzi, który świat daje – lecz pokój Boży pozostawił nam w spadku Chrystus, byśmy go zachowywali, byśmy go bronili, byśmy go szerzyli po całej ziemi i stworzeniu Bożym, byśmy mogli również sami zostać nazwani prawdziwie czyniącymi pokój i Synami Bożymi.
Jedynie ci i tacy, ludzie „dla Chrystusa”, chrześcijanie, słabi, wzgardzeni i z powodu Chrystusa „jakby na śmierć skazani”, którzy ustami i sercem wyznają tę cudowną i wielką tajemnicę pobożności, że Bóg objawił się w ciele, mogą być nazwani prawdziwie czyniącymi pokój i prawdziwymi dziećmi Bożymi, prawdziwymi bohaterami, bez względu na to, jak bardzo są mali, nieliczni i z wyglądu słabi; to oni, oddawszy się całkowicie w słodkie jarzmo dobroci Chrystusowej, są prawdziwym nasieniem Cerkwi.
Na przestrzeni wszystkich wieków, we wszystkich pokoleniach, to wszechświatowo ważne wydarzenie wcielenia i uobecnienia się Boga w ciele między nami ludźmi, dawało siłę, bardzo często prześladowanym i wzgardzonym chrześcijanom, by w cierpliwym, przynoszącym radość smutku nosili krzyż przebywania na tej ziemi. Było ono również natchnieniem dla niezliczonego mnóstwa chrześcijan, by jako wyznawcy, a gdy trzeba – również męczennicy przeżyli i zakończyli to krótkotrwałe ziemskie życie, nie biorąc udziału w bezowocnych uczynkach ciemności, ale je odrzucając i piętnując, zgodnie z tym, czego nas uczy Apostoł Paweł (Ef 5, 11), odróżniając prawdę od kłamstwa, białe od czarnego, światłość od ciemności, sprawiedliwość od wszechobecnej niesprawiedliwości… – nie zapominając przy tym o słowach proroka Izajasza, który mówi: „Biada wam, którzy nazywacie złe dobrym, a dobre złym; zmieniacie ciemność na światłość, a światłość na ciemność, zmieniacie gorzkie na słodkie, a słodkie na gorzkie!” (Iz 5, 20)
Jakże ważne są dla nas te słowa dzisiaj, w czasach orwellowskiej nowomowy, w dystopijnej nowej rzeczywistości, w fałszywej urawniłowce Nowego Porządku Świata, przyspieszanej i wspomaganej przez dwuletnią pandemię, gdy ministerstwa „prawdy” i „miłości” uważnie śledzą oczami policji myśli, by surowo karać „przestępców myśli”, którzy, mówiąc po nowemu, nie zgadzają się z „nową rzeczywistością” Czwartej Rewolucji Przemysłowej i „Wielkiego Resetu”, w którym w końcu wszyscy mają zostać przekonani: ci, którzy się boją – że wojna to pokój, zadowoleni niewolnicy – że wolność to niewolnictwo, okaleczeni wirtualną rzeczywistością – że niewiedza to moc, a okaleczeni i poranieni duchowo, że 2+2=5.
Jednak jeszcze straszniejsze od tego jest to, co pokazuje nieśmiertelny Dostojewski w koszmarnych snach Iwana Karamazowa, w którym demon uczy w jaki sposób ludziom należy zniszczyć ideę Boga, by upadły wszystkie dotychczasowe poglądy na świat i dotychczasowa moralność, by zjednoczeni ludzie, nie mający pojęcia o Bogu, wycisnęli z życia maksimum szczęścia i radości, które ono może dać na tym świecie. Taki człowiek, powiada Dostojewski, wywyższony duchem boskiej (oczywiście fałszywej, satanistycznej) tytanicznej pychy, objawi się jako człowiek-bóg.
Jednocześnie przepodobny Justyn Kelijski, tłumacząc nieśmiertelne myśli wielkiego Dostojewskiego, z mądrością Bożą opisuje tego człowiekoboga, człowieka bez Boga, w którym europejska doktryna humanizmu, wynosząca człowieka ponad wszystko, urzeczywistnia najstraszniejsze możliwe piekło. Pisze on, że tylko w Bogu, jedynie prawdziwym, Bogu wcielonym w człowieka, człowiek znajduje przeczysty sens swojego ludzkiego istnienia.
Niestety, dzisiaj, na własne oczy, widzimy urzeczywistnienie proroctw tych przewidujących i widzących tajemnice, mądrych Bogiem ludzi. Od koncepcji transatlantyzmu przez transgenderyzm – Wielki Inkwizytor, wygnał Boga na niebo, a na ziemi, niczym z jakiejś zatęchłej kałuży, agresywnie poi miliony ludzi, dając im chleb i igrzyska i „udoskonala” Homo Sapiens, aby ten stał się nowoobjawionym, transhumanistycznym Homo Deus, Człowiekobogiem, który na ziemi może, powinien i musi żyć bez żadnej wiedzy i odczuwania Boga, gdyż w końcu sam, oszukany przez węża, został kłamliwym, małym, zadowolonym z siebie bogiem dystopijnego społeczeństwa, w którym wszyscy są równi, ale jedni są równiejsi od innych.
Od tego strasznego momentu, gdy obiecał naszym prarodzicom w ogrodzie edemskim, że będą jak bogowie, aż po dzień dzisiejszy wszechzły wąż nie przestaje działać przez synów buntu, ciemności, zniszczenia i śmierci, jest natchnieniem fanatycznych kapłanów postępu w tym młynie śmierci, daje (ludziom) za przykład bogów-idoli z boisk sportowych, z estrad, małych i wielkich ekranów, smartfonów i tabletów, mównic parlamentarnych i klubów partyjnych, tek ministerialnych i fotelów prezydenckich. Człowiek upiększony, udoskonalony, naregulowany i transhumanistycznie ulepszony jest oferowany dzisiejszemu światu jako nowy bóg, człowiekobóg, tymczasem w rzeczywistości, mówiąc słowami ojca Justyna, jest on tylko nieszczęsnym przemiałem śmierci fałszywego postępu i oświecenia.
Dlatego, bracia i siostry, drogie dzieci duchowe, tak dzisiaj, jak i zawsze, pamiętajmy, że imperatywem naszego życia jest to, abyśmy, zgodnie z przykazaniem Chrystusowym, strzegli i zachowywali to Królestwo Boże, które jest wewnątrz, w nas samych, żebyśmy, wedle słów Apostoła Pawła, przywdziali na siebie pełną zbroję Bożą, gdyż nie toczymy boju z przeciwko ciału i krwi, ale przeciwko książętom i władzom, przeciwko rządcom ciemności tego świata, przeciwko duchom zła w przestworzach.
Dlatego niechaj światłość tego cudownego Bogo-Człowieczego Święta, które razem świętują aniołowie i ludzie, stworzenia rozumne i nierozumne, oświeci nasze sreca i nasze dusze, żebyśmy je przygotowali jako żywe i rozumne ołtarze Żywego Boga, Któremu oddaje cześć wszelkie stworzenie i którego władza jest i będzie na wieki wieków. Tylko w ten sposób umocnieni, przygotowani będziemy mogli się nazwać prawdziwymi synami Bożymi wedle błagodati i usynowienia, synami światłości i synami Królestwa.
Zawsze, ale szczególnie w te święte dni nie zapominajmy o tych, którzy są w samotności i smutku, którzy żyją w biedzie i niedostatku i świętują ubogo; podzielmy również z nimi radość Narodzin Bożego Dziecięcia, gdyż nowonarodzone Dziecię objawia się w nas wtedy, gdy pokazujemy, że należymy do Niego. Takich Synów Królestwa w szczególny sposób pozdrawiamy z okazji tego cudownego święta i całym sercem i duszą współcierpimy z nimi.
Całym sercem składamy życzenia z okazji tego wspaniałego święta wszystkim naszym dzieciom duchowym, braciom i siostrom, którzy cierpią pod okupacją na Kosowie i Metochii oto już od dwudziestu i trzech lat. Prosimy Króla Pokoju i Władcę Sprawiedliwości i Prawdy, by im darował siłę, aby nie padali duchem, żeby wytrwali, zachowując przede wszystkim wiarę prawosławną, a następnie świątynię Kosowa i Metochii z nadzieją, że blask Chrystusa, Słońca Sprawiedliwości, oświeci umęczone Kosowo i okupowaną Metochię.
Pozdrawiamy również wszystkie nasze duchowe dzieci na wszystkich ziemiach serbskich i na całym prawosławnym świecie, prosząc Chrystusa – Boże Dziecię, żeby ich utwierdził i umocnił w Cerkwi i Wierze Prawosławnej. W szczególny sposób błagamy o pokój Świętej Rusi i dzisiejszej Ukrainy i za wszystkich prawosławnych, którzy tam cierpią, wiedząc z własnego doświadczenia, jak straszne i ciężkie jest cierpienie wojny. Niech Gospod Bóg, dawca wszelkiego dobra, również im podaruje Swój prawdziwy pokój, nie tak, jak daje go świat i fałszywi świeccy rozjemcy, ale tak, jak On Sam zostawia i daje wszystkim.
Pokój betlejemskiego Bożego Dziecięcia niech będzie z wami wszystkimi i niech was utwierdzi i umocni we wszelkiej Jego Sprawiedliwości i Prawdzie, abyśmy miłowali Jego i jedni drugich prawdziwą, Bożo-Człowieczą miłością.
O to wszystko błagając u Gospoda, jeszcze raz pozdrawiamy Was z radością:
POKÓJ BOŻY – CHRYSTUS SIĘ NARODZIŁ!
Na Boże Narodzenie 2022 roku (st.st.)
+ Biskup Ksenofont, Pierwszy Hierarcha ERP na wygnaniu
+ Chorepiskop Mikołaj, staroraski i łoźnicki
+ Chorepiskop Maksym, nowobrdowski i panoński
+ Chorepiskom Naum, chwostański i barajewski