Почетна / Пољска страна / Poslanie Paschalne 2024

Poslanie Paschalne 2024

K S E N O F O N T

z Bożej łaski biskup

Eparchii Raszko-Prizreńskiej

na wygnaniu

Wszystkim dzieciom duchowym, mnichom i mniszkom, kapłanom i wiernemu ludowi

Eparchii Raszko-Prizreńskiej

NA WYGNANIU

przesyłamy wszechradosne paschalne pozdrowienie

CHRYSTUS ZMARTWYCHSWTAŁ! PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ!

CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ! PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ!

 

Zmartwychwstał Chrystus — i piekło zostało obalone.

Zmartwychwstał Chrystus — i upadły demony.

Zmartwychwstał Chrystus — i weselą się aniołowie.

Zmartwychwstał Chrystus — i życie świeci swą pełnią.

Zmartwychwstał Chrystus — i nikt martwy nie pozostał w grobie.

Chrystus bowiem powstawszy z martwych stał się pierworodnym pośród umarłych.

Jemu chwała i królestwo na wieki wieków. Amin.

(Z Mowy św. Jana Złotoustego na święty dzień Zmartwychwstania Chrystusowego)

 

Tymi właśnie cudownymi słowami, drogie nasze dzieci duchowe, wypelniły się wszystkie nasze świątynie, napełniły się nasze myśli, wypełniły się nasze serca w tę radosną i wszechradosną noc i poranek świetlistego i wszechświętego święta Zmartwychwstania Chrystusowego. Czyż jest chrześcijanin i serce chrześcijańskie, które w tym dniu nie raduje się z faktu, że piekło zostało spustoszone, że diabeł został ośmieszony, że śmierć została podeptana? Czyż to nie właśnie dzisiaj, bardziej, niż kiedykolwiek, najbardziej radują nas słowa Apostoła Pawła: „Gdzież jest, o śmierci, twoje żądło? Gdzież jest, o piekło, twoje zwycięstwo?”

Nikt nie był w stanie udzielić adekwatnej, zadowalającej, uzdrawiającej i zbawiającej odpowiedzi przestraszonemu, zagubionemu i zgubionemu człowiekowi, tej wrażliwej i płochej sarnie w utraconym raju, na palące najgorętszym żarem pytanie o śmierć rodu ludzkiego, nikt – oprócz wcielonego Chrystusa, który zamieszkał między nami, głosił swoją Ewangelię ludziom, cierpiał, został ukrzyżowany i zmartwychwstał. Gdyż Chrystus przez Swoje Zmartwychwstanie wybawia od śmierci nas, którzy przez całe swoje życie byliśmy podlegli niewoli, chociaż zostaliśmy stworzeni jako niewiele mniejsi od aniołów, jako dzieci Boże, które wraz z Chrystusem mają wspólnotę krwi i ciała, jak tego naucza Żydów w swoim liście Apostoł narodów, święty Paweł: „Ponieważ zaś dzieci są uczestnikami ciała i krwi, i on także stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła i aby wyzwolić tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie podlegali niewoli…” (Hebr 2, 14-25). Natchnieni Zmartwychwstaniem Chrystusowym, przebudowani przezeń i przeobrażeni, zostawszy nowym stworzeniem (2 Kor 5, 17), chrześcijanie się śmieją, wyśmiewają ze śmierci, przeganiają ją i to nie tylko doświadczeni i cudownie bohaterscy podwiżnicy, ale również słabszy rodzaj żeński i bezradne dzieci. Zostało to w historii Cerkwi udowodnione przez miliony wiernych, którzy zaświadczyli o tym, że od Chrystusa do naszych czasów śmierć jest tylko tymczasowa, a życie jest wieczne i mówili śmiało za Apostołem Pawłem: „Dla mnie bowiem życie to Chrystus, a śmierć to zysk (Flp 1, 21).

Od grzechu naszych prarodziców w ogrodzie rajskich słodyczy i od przykazania Bożego, danego upadłemu rodzajowi ludzkiemu, że będzie w mękach i znoju pracować, rodzić i żyć, diabeł trzymał ludzi w niewoli pomiędzy słodyczą (fałszywej) przyjemności a nieuchronnym i ciągłym cierpieniem tutaj na ziemi, którego „koroną” był grób i śmierć. Ach, jakże to straszne i, jak się zdawało, pozbawione wyjścia bytowanie w tej smutnej dolinie płaczu! Nawet starotestamentalni sprawiedliwi, prorocy i święci byli przerażeni i bezradni wobec fenomenu śmierci, zaś starotestamentalny człowiek miał niejasne i mętne wyobrażenie życia po śmierci i bytowania duszy, o czym świadczą liczne ewangeliczne dialogi między zdezorientowanymi przedstawicielami narodu żydowskiego a Chrystusem. Dlatego Chrystus, gdy przyszedł na ziemę, musiał i powinien był zwyciężyć dwie rzeczy: (cielesne) przyjemności i cierpienie. Na Górze Kuszenia, po czterdziestodniowym całkowitym poście, diabeł, znalazłszy go osłabionym, niczym onegdaj Hioba na kupie gnoju, paradoksalnie ukazuje się się jako „teolog”, „cytatolog” i znawca Pisma, proponuje mu przyjemności: słodyczy zmysłowej, umiłowania władzy i pychy. O, jakże dojmująco straszna i piekielnie przerażająca jest sucha znajomość Pisma, wiedza o Bogu, o Jego Sakramentach, bez miłości, bez podwigu, bez pokory i bez cierpliwości, bez Krzyża – jak uczy o tym przepodobny Maksym Wyznawca, który wyjaśnia nam, że tego rodzaju teologia jest właśnie taka – demoniczna; dokładnie pokazuje to owo straszne wydarzenie na Górze Kuszenia.

Lecz Nowy Adam zwycięża, nowy Człowiek zwycięża, tak jak przedtem, choć tymczasowo, zwyciężał starotestamentalny sprawiedliwy Hiob. Gdy diabeł napadał bezwstydnie i bezczelnie, i gdy samemu Bogu mowił o Hiobie: „na pewno ci będzie w twarz złorzeczył…”, Hiob pokornie wzywał imienia Gospodniego i mówi również do nas poruszającymi i pouczającymi słowami: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Bóg dał, Bóg odebrał. Niech będzie imię Gospodnie błogosławione!” (Hi 1, 21). Dlatego ponownie, w czasie Wielkiego Postu, a szczególnie w czasie ostatniego, Wielkiego Tygodnia Męki, Cerkiew ze szczególną uwagą czyta i objaśnia księgę Hioba, wielce cierpiącego i wielce cierpliwego. Człowiek Hiob, położywszy nadzieję w Bogu, odnosi tymczasowe zwycięstwo, ale Bóg-Człowiek Chrystus zwycięża wiecznie – jako człowiek poszcząc, jako człowiek cierpiąc, jako człowiek umierając, lecz jako Bóg-Człowiek zmartwychwstając i nas współwskrzeszając z Sobą. Dlatego Gospod nas wprowadza i przekazuje nam wielką i straszną tajemnicę Krzyża, na który wstąpił po to, by – uświęciwszy powietrze i całe stworzenie, którym aż do wtedy władał niepodzielnie, za pośrednictwem śmierci, Książę tego świata – ponownie nas stworzyć i odrodzić. Rozerwawszy na Krzyżu spis grzechów, Zbawiciel ku górze podźwignął wraz Sobą człowieka, objąwszy go i rozpostarłszy swoje przeczyste ręce na Krzyżu tak, jak o tym śpiewa Cerkiew w trakcie pogrzebu Chrystusowego w czasie jutrzni Wielkiej Soboty: „Godnie jest wychwalać Ciebie, Dawcę Życia, Który na Krzyżu ręce rozpostarłeś i moc nieprzyjacielską skruszyłeś!” (2 statia Jutrzni Wielkiej Soboty).

Zstąpiwszy Swoją Boską duszą do piekieł, Chrystus rozpostarte swoje na krzyżu ręce wyciąga do prarodziców i starotestamentowych sprawiedliwych, którzy czekali na pociechę Izraela. Do Chrystusa śmierć była strasznym, przerażającym, nieprzebytym i niepoznawalnie głębokim oceanem. Lecz oto nadchodzi cierpienie i Krzyż, padają pokorne słowa „wspomnij na mnie, Zbawco…” i cudowna odpowiedź skruszonemu łotrowi: „Jeszcze dziś będziesz ze mną w Raju” (Łk 23, 43). W ten sposób Krzyż i Zmartwychwstanie są nierozerwalnie związane, i jako symbole, i jako moc, od Strasznego Wielkiego Piątku i sądu, któremu człowiek poddał Boga i od Chwalebnego na trzeci dzień Zmartwychwstania, aż do dzisiaj i do końca świata, wieków i czasu, który powoli odpływa w wieczność.

Krzyż, onegdaj znak najbardziej wstydliwej i poniżającej kaźni i śmierci, wedle prawa bezmiernej Bożej miłości do człowieka staje się narzędziem zwycięstwa Boga-Człowieka, a przez Niego również człowieka, nad grzechem, śmiercią i diabłem. Bez Zmartwychwstania Krzyż byłby tylko strasznym, niepotrzebnym i bezsensownym cierpieniem i wyżywaniem się nad sprawiedliwym, zaś Zmartwychwstanie bez Krzyża byłoby o tyle niemożliwą, o ile też bezsensowną demonstracją Bożej wszechmocy nad stworzeniem. Zbawicie pokazał, jak pamiętamy, zarówno na Górze Kuszenia, jak i wielokrotnie w czasie głoszenia dobrej nowiny wśród Żydów, a i aż do naszych czasów, że nie staną się człowiekowi kamienie chlebem tak po prostu, gdy nie zachodzi wielka tego potrzeba z powodu zbawienia. Bog nie czyni cudów dla cudów, lecz czyni cud dla zbawienia i życia wiecznego człowieka, którego „tak umiłował”, jak o tym świadczy umiłowany uczeń i Apostoł Miłości, Święty Jan Bogosłow: „że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony” (J 3, 16).

Bez wątpienia Gospod mógł zbawić człowieka tak, jak chciał, gdyż gdzie Bóg chce, tam się zmienia ład natury (jak śpiewa Cerkiew Boża na święto Zwiastowania) ale w swojej miłości Zbawiciel przyjął dobrowolną mękę, by człowiekowi zwiastować, że śmierć jest tylko snem, że On przez Swoją śmierć unieszkodliwia i uśmierca tego, który uśmierca nas. Przez Krzyż i Zmartwychwstanie piekło zgorzkniało, zostało zniszczone gorzkie królestwo śmierci, jak też i opiewuje to Cerkiew Boża wielokrotnie w ciągu tego dnia i ciągu następnych dni bardzo krótką pieśnią zwycięstwa Życia nad śmiercią: Chrystus z martwych powstał, śmiercią podeptał śmierć i tym, co w grobach żywot darował! Dlatego Zmartwychwstanie Chrystusowe jest i cudem, i rzeczywistością, i Prawdą nad prawdami, sednem i istotą, do której sprowadzają się wszystkie uzdrawiające prawdy ewangeliczne, jak uczy nas o tym Święty kelijski starzec Justyn, tłumacząc nam tajemnicę Zmartwychwstania Chrystusowego. O tej wszechzwycięskiej tajemnicy zaświadczył nie tylko Chrystus, zmartwychwstając, ale lecz również mnóstwo Jego uczniów, którzy nie tylko widzieli pusty grób i leżące płótna, lecz widzieli również Jego, zmartwychwstałego, i widzieli, i słyszeli, i dotykali po Zmartwychwstaniu, jak o tym zaświadcza w swoim Pierwszym Liście Święty Jan Bogosłow: „Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały…” (1 J 1, 1).

I właśnie święci Apostołowie, by ponownie przytoczyć słowa Przepodobnego Justyna Kelijskiego, są nie tylko uczniami i świadkami, ale też niemiłosiernymi krytykami tego oczywistego faku Zmartwychwstania, gdyż uwierzyli i zwątpili nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich ludzi wszystkich czasów i w ogóle w imieniu ludzkiej natury. I dlatego, uwierzywszy i potwierdziwszy, sprawdziwszy i zaświadczywszy, od momentu, gdy usłyszeli owo silne i miłe dla ucha „Pokój wam” w wieczerniku – byli w stanie nieustraszenie przenieść pokój, dany im po Zmartwychwstaniu i Pięćdziesiątnicy, na cały zamieszkały świat, przynosząc i utwierdzająć go w sercach wiernych aż do dnia dzisiejszego, w tym również w naszych sercach, najmniejszych wśród braci, zbieranych i zebranych po naszych katakombach, monasterach i świątyniach.

Dlatego bycie chrześcijaninem dzisiaj, jak i zawsze, nie jest rezultatem jakiegoś autosugestywnego, pesymistyczno-romantycznego, na zachodni sposób smętnego „Weltschmerz-u”, bólu świata, smutku i bezradności wobec tragedii tego świata i czasu, którą coraz mocniej głoszą „podwiżnicy zła”. Są oni coraz liczniejsi i słynniejsi na świecie, a jednocześnie tajemnica zła i nieprawości, maskowana najatrakcyjniejszymi maskami, jak widać, zaczarowywuje i otumania wielu, wciela się i urzeczywistnia w synach buntu, próbując zmniejszyć, zlekceważyć i zakryć największą tajemnicę pobożności, największą tajemnicę Bożą, największą tajemnicę Cerkwi, czyli tajemnicę Krzyża i Zmartwychwstania.

Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy: wykorzystując czas, gdyż dni są złe” (Ef 5, 16) – ostrzega Efezjan Apostoł Paweł, a przez nich również nas wszystkich, w tych czasach (nasze dni, czarnego czasu, zaduchu zgnilizny, jak by powiedział poeta Dis) namnożenia fałszywych proroków i nauczycieli, niestety, niestety, nawet pod pozłoconymi krzyżami, kopułami i archijerejskimi mitrami. W tej sytuacji powinnością każdego chrześcijanina jest wyznawanie i głoszenie i słowa i Ducha autentycznej Ewangelii, a nie fałszywej antyewangelii nieprawości, która jest zuchwale głoszona nawet z ambon i duchowo zrujnowanych ołtarzy. Ta wyniszczająca antyewangelia, czasami głoszona wręcz ewangelicznymi słowami (nie zapominajmy, jak szatan bezczelnie, za pomocą demonicznej „teologii”, cytując Pismo Święte, kusi – gdyż mu to dopuszczono – Samego Gospoda!) – zawsze ma swoich wyznawców, tak, jak to Apostołowie zapowiedzieli mówiąc o szydercach, którzy będą żyli wedle własnych pożądliwości (2 P 3, 3) i o odstępcach od wiary, którzy słuchają oszustw duchowych i nauk demonicznych. Szczególnie wstrząsające są słowa Apostoła Pawła o ludziach czasów ostatecnych, które kieruje do Tymoteusza: „Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, zarozumiali, bluźniący, nie szanujący rodziców, niewdzięczni, bezbożni: bez serca, zawzięci, oszczerczy, gwałtowni, okrutni, nienawidzący dobra, zdradliwi, zuchwali, butni, miłujący bardziej rozkosze niż Boga;zachowają pozory pobożności, a wyprą się tego, co jest jej siłą”. (2 Tym 3, 2-5). I czyż sam Gospod nie zaświadczył nam w Ewangelii, że z powodu umnożenia nieprawości ostygnie miłość wielu i ze smutkiem swojej ludzkiej natury pytał się, wyrażając współczucie dla ludzi czasów ostatecznych – czy Syn Człowieczy, gdy przyjdzie, znajdzie wiarę na ziemi, czy tylko sól, która utraciła swój smak? (Łk 18, 8). Czyż nie jesteśmy właśnie my świadkami tego, że zło w przyspeiszonym tempie śpieszy ku szczytom swojej szatańskiej „genialności” i „doskonałości”, a ”genialni” logicy zła i apologeci grzechu zabijają człowieka w imię człowieka i zabijają Boga w imię człowieka, stwarzając „udoskonalonego” człowieka, człowieka transhumanistycznego, człowiekoboga, zaś antychrystowa walka zdaje się osiągać crescendo zła w ludziach, przecząc, że Jezus jest Chrystusem (1 J 2, 22)?

Zachowujmy zatem, drodzy bracia i siostry, Nasze dzieci duchowe, tajemnicę pobożności i tajemnicę Cerkwi, odrzucajmy wszelką tajemnicę nieprawości, gdyż tylko nieodstępna wiara i niezachwiana cierpliwość zawsze i od zawsze były chrześcijańską bronią Bożą na wszystkie sytuacje. Zachowujmy w calości i niezmienności nauczanie Cerkwi Bożej, odrzucając i oddając anatemie wszelkie modernizowanie i zmiany zbawiennej Dobrej Nowiny Jednej, Świętej, Sobornej i Apostolskiej Cerkwi. Z tych powodów ponownie, po ojcowsku wołając, wzywamy wszystkich prawdziwych synów i córki Cerkwi Prawosławnej, by stanęli pod chorągiew wyznawców wiary, którą tak odważnie wzniósł i poniósł błogosławionej pamięci nasz Starzec i Biskup Artemije, pozostając wiernym świętosawskiemu testamentowi swojego Starca, Abby Justyna: Wszystko za Chrystusa, Chrystusa za nic! To właśnie kelijski Anioł najbardziej gorliwie i płomiennie wzniósł tę chorągiew nad głowami swojego serbskiego rodu i całego rodu chrześcijańskiego i jako taki została uznany przez Pełnię Cerkwi za Ojca i Nauczyciela Cerkwi, najgorliwszym i najbardziej płomiennym, ognistym obrońcą prawowierności i zdecydowanym pogromcą herezji ekumenizmu.

Chorągwi tej ani na milimetr nie zniżył ni opuścił nasz świętej pamięci Starzec, Władyka Artemije, pozostawszy do ostatniego swojego ziemskiego tchnienia wiernym uczniem swojego nauczyciela, wiernym pasterzem swojej Cerkwi, „sługą dobrym i wiernym”, który pozostawił po sobie kwitnący wyznawaniem wiary rozsadnik Eparchii Raszko-Prizreńskiej na wygnaniu, jako najpiękniejszy order Przepodobnego Justyna Kelijskiego, którym tutaj na ziemi, jeśli Bóg pozwoli, nagradzani są pokorni i szczerzy, autentyczni justynowi uczniowie i kontynuatorzy walki o Cerkiew Bożą i Prawdę Prawosławną, dzisiaj tak często deptaną, falsyfikowaną i psutą. Niech słowa „Wszystko za Chrystusa, Chrystusa za nic” również dla nas będą wezwaniem, przypomnieniem i gwiazdą przewodnią w świadomości, że jedynie z Chrystusem i przy Chrystusie oczekuje nas prawdziwy wieniec zwycięstwa i sprawiedliwości, bez względu na to, przez jaką sytuację, zdradę, cierpienie czy nieszczęście byśmy przechodzili.

Nasze szczególne myśli biegną ku cierpiącym naszym braciom i siostrom, małym braciom Chrystusowym na Kosowie i Metochii, nad którym się już oto od 25 lat dokonuje niesprawiedliwy sąd ludzki. Wzywamy na nich błogosławieństwo Zmartwychwstałego Chrystusa, by ich oświecił, umocnił, dał siły i pewności, że oprócz tego niesprawiedliwego sądu dokonywanego nad nimi, nad nami wszystkimi jest jeszcze sprawiedliwy sąd Boży, a szczególnie nad podłym sądem kosowskim, miejscem wyszydzania i zdrady wszelkiej sprawiedliwości ludzkiej już od ćwierć wieku.

Pozdrawiamy, jak zawsze, i nie zapominamy o wszystkich prawowiernych braciach i siostrach naszych na całym zamieszkanym świecie, Grekach, Rosjanach, Ukraińcach, Słowakach i Polakach i o was wszystkich aż do dalekiej Ameryki i Australii, którzy w naszej walce duchowej ujrzeliście swoją drogę i swoją walkę, stając pod uświęconą chorągiew wyznawców wiary prawosławnej, pod duchową ochroną naszej wyznawającej wiarę Eparchii, oddzielając się od herezji ekumenizmu i globalistycznego monstrum, wśród wielu narodów i na wielu szerokościach geograficznych. Niechaj was, drodzy zebrani w Chrystusie, zachowuje i oświeca światłość Zmartwychwstałego Chrystusa, która oświeca wszystkich i wszystko.

Wszystkich was, dzieci nasze duchowe, w zebranych w jedności wiary i wspólnocie Ducha Świętego, pozdrawiamy z paschalną radością, cudownymi słowami, od których drży całe piekło i wszelki Boży nieprzyjaciel:

Chrystus Zmartwychwstał! – Prawdziwie Zmartwychwstał!

Wasi modlitewnicy przed Zmartwychwstałym Gospodem Chrystusem:

+ Biskup Raszko-Prizreński na wygnaniu – KSENOFONT

+ Chorepiskop Staroraski i Łoźnicki – MIKOŁAJ

+ Chorepiskop Nowobrdowski i Panoński – MAKSYM

+ Chorepiskop Chwostański i Barajewski – NAUM

 

Pascha 2024 roku

W Monasterze Przenajświętszej Bogurodzicy Trojeruczycy w Muszwetach